© Sue Seecof |
To oficjalne - usunąłem mój profil na fejsbuku i wszystkie moje strony na fb. Od dziś usuwam fejsbuka z mojego życia.
Tak, tak, zgadza się, dobrze przeczytaliście. Od dzisiaj moje życie będzie bez fejsbuka, a co za tym idzie Messenger również znika z mojego życie.Ci, którzy znają mnie trochę dłużej wiedzą, że od samego początku byłem raczej przeciwny tej platformie. Jakoś nie jestem fanem cybernetycznego ekshibicjonizmu, tak jak na przykład pewien mój znajomy, który pracuje w państwowej instytucji znienawidzonej chyba przez wszystkich i nie jest to urząd skarbowy. Nie jestem też fanem kolekcjonowania wirtualnych znajomych, tak jak ów wspomniany przed chwilą znajomy.
Zaraz, zaraz, powiecie, przecież masz stronę internetową, prowadzisz bloga.
Owszem, zgadza się. Prowadzę, powiedzmy, bloga, ale żeby go przeczytać musicie sami tutaj zajrzeć, z własnej, nieprzymuszonej woli. Informacje te nie są wam podawane na tacy, nie jesteście co chwilę bombardowani nowymi doniesieniami z mojego życia jeśli tego nie chcecie.
Dlaczego?
Część mnie chciała zniknąć z sieci już od jakiegoś czasu. Na fb jest ponad miliard użytkowników. Z pewnością zniknięcie jednego ludzika nie zrobi większej różnicy.
Czułem, że nic nie robię w swoim życiu. Sprawdzałem, czy mam powiadomienia kilka razy dziennie, przeglądałem niekończący się strumień zdjęć i aktualizacji statusu od moich znajomych w piątkowy wieczór myśląc: "Co ja tutaj robię?". Czułem się, jakbym cały swój czas inwestował w tę cybernetyczną nicość jaką jest fejsbuk.
Doszedłem do punktu, w którym miałem dość.
Mam dość ciągłego użerania się z tym jak fb próbuje mi wmówić co jest, a co nie jest dla mnie istotne, mam dość polubień, przypomnień o urodzinach, dość wpisów, dość obłudy i fałszu niektórych ludzi, dość ogólnie panującego na fb analfabetyzmu, dość nakazywania co mogę, a czego nie mogę napisać lub zamieścić na moim profilu. Mam dość ciągłych zaproszeń do gier, dość bombardowania reklamami, jak nie z lewej to z prawej, jak nie drzwiami to oknami, ale przede wszystkim mam dosyć permanentnej inwigilacji.
Reasumując, Mark Zuckerberg ze swoim fejsbukiem może mnie w dupę pocałować.
Co teraz?
Na pewno będzie mi brakowało niektórych rzeczy. Z pewnością będą to komentarze wszelakiej maści autorstwa Gastona. Będzie to też dostęp do niektórych informacji, które niestety są tylko na fb. Są to jednak rzeczy, bez których da się żyć. Dało się zanim powstał fejsbuk.
Tak jak napisałem w moim ostatnim wpisie na fb.
Z pewnością będę miał teraz więcej czasu na inne rzeczy. Czas z rodziną i przyjaciółmi będzie priorytetem.
Mam zamiar poświęcić też więcej czasu na tę stronę. Jeśli mam prowadzić własnego bloga, to dobrze by było żebym robił to porządnie.
Ostatnio naszło mnie też na to żeby zamieścić jakieś filmiki na YouTube, zobaczymy.
W czasach kiedy nie było internetu i fejsbuka czytałem dużo książek, mam zamiar wrócić do tego.
Więcej czasu będę też spędzał w plenerze.